w środę moja siostra miała imieniny i w prezencie dałam jej własnoręcznie upieczone muffinki :) był to mój muffinkowy debiut, muszę przyznać, że całkiem udany, szkoda tylko, że w przepisie podane było trochę za dużo proszku do pieczenia i dlatego smakowały troszkę inaczej, niż powinny. na przyszłość będę pamiętać, żeby dodać go mniej :)
PRZEPIS
- 2 szklanki mąki
- 1 łyżka proszku do pieczenia (dałam mniej, ale i tak okazało się za dużo; myślę, że łyżeczka wystarczy)
- 3 łyżki cukru
- duże jajo
- szklanka mleka
- pół szklanki oleju roślinnego
- łyżeczka soli
- do jednej miski przesiać przez sito sypkie składniki
- do drugiej miski dodać mokre składniki i połączyć je
- do suchych składników dodać mokre i niezbyt dokładnie wymieszać
- nałożyć ciasto do foremek wysmarowanych tłuszczem
- piec w temp. 200 stopni przez 15-20 minut
powiedzmy, że mój wypiek nazwę muffinkami, bo z takiego przepisu korzystałam, choć z wyglądu nie do końca przypominają muffinki. nie mam odpowiednich foremek, dlatego musiałam użyć metalowych foremek do babeczek, które miałam w domu.
darowałam sobie robienie zdjęć, bo nie jestem Nigellą Lawson w idealnie czystej kuchni, w eleganckim stroju i pełnym makijażu ;) ograniczyłam się do sfotografowania muffinek tuż przed pieczeniem...
... i tuż po.
kiedy tylko wystygły, zabrałam się za dekorowanie :)
tak właśnie wyglądały, kiedy dałam je siostrze. podsumowując, były OK, następnym razem dodam mniej proszku do pieczenia i zatroszczę się o odpowiednie foremki :)
wtorkowe popołudnie spędziłam w kuchni, piekąc i dekorując muffinki oraz ciasto (kruche z budyniem malinowym), które w środę zaniosłam do szkoły na kiermasz charytatywny (swoją drogą, nigdy więcej nie zrobię różowego ciasta! wierzchnią warstwę budyniu posypałam kolorową posypką i najchętniej kupowały je gimnazjalistki ze słowami: 'poproszę to różowe!' i radosnym uśmiechem. umarłam.).
natomiast w środę wybrałam się na zakupy (to chyba robię najczęściej...). kupiłam granatową sukienkę w Orsayu. w sam raz na lato :)
kosztuje 90 zł, ale miałam kupon zniżkowy dla posiadaczy karty stałego klienta (lub raczej stałej klientki ;)) i zapłaciłam 72 zł. sukienka jest dostępna także w kolorze pomarańczowym, ale zdecydowanie bardziej lubię ciemne kolory :)
+ trochę muzyki, jak zwykle zresztą
śliczna sukienka ta ;))
OdpowiedzUsuńhttp://idilicamente.blogspot.com/
ale pysznie to wygląda <3
OdpowiedzUsuńa sukienki ładne (;