czwartek, 25 sierpnia 2011

myślenie wakacyjne cz.6, po długiej przerwie

udało mi się wreszcie przemóc i tu zajrzeć. przeczytałam wszystkie Wasze sierpniowe posty, niektóre skomentowałam, wybaczcie, że nie wszystkie, ale upał odbiera mi energię. popijam wodę mineralną z cytryną, licząc na to, że zimna woda i  kwaśny smak podziałają orzeźwiająco. ostatnio ułożyłam puzzle - 1500 sztuk, pomijam fakt, że kilku brakowało. oglądam namiętnie House'a od pierwszego sezonu, już prawie kończę trzeci. uczę się hiszpańskiego, to znaczy powtarzam - mam na komputerze podręcznik w pdf (biję pokłony twórcy tego programu!), drukuję sobie po kilka stron i wypełniam. codziennie o siódmej rano dzielnie wychodzę z domu, wkładam słuchawki na uszy i wsiadam na godzinę na rower, jeszcze zanim zrobi się gorąco. namiętnie wydaję pieniądze - te, które mam, i te, których nie mam. kupiłam dwie pary butów!



pierwszy nabytek to czarne szpilki z Venezii, obcas ma jedenaście centymetrów. model sprawdzony, mam już takie same w kolorze karmelowym i jestem z nich bardzo zadowolona, więc bez wahania kupiłam kolejną parę. tak właściwie bardzo chciałam kupić szpilki nude, ale znów mi się nie udało. może za rok ;)




Venezia, 339 zł


druga para to oksfordki z Camaieu, wyglądają na zamszowe, ale raczej nie są, sądząc po cenie. mam już dość podobne buty, skórzane, ze Stradivariusa, ale muszę przyznać, że lubię takie "człapki", bo są płaskie, wygodne i eleganckie, w przeciwieństwie do tenisówek (których zresztą w ogóle nie noszę, nie mam nawet żadnych, bo za często noszę dość eleganckie i kobiece rzeczy).



i te śliczne kwiatuszki wewnątrz buta :)


Camaieu, 90 zł


więcej nie szastałam pieniędzmi, bo się skończyły, haha. ale mam na oku kilka rzeczy ze Stradivariusa, wypatrzyłam je w internecie. pokażę je w kolejnym poście, poszukam też na stronach innych sklepów.

przypomniałam sobie, że jakiś czas temu (to musiało być naprawdę dawno, bo tak właściwie przypomniało mi konto Google) założyłam sobie konto na YouTube! teraz jak szalona subskrybuję kanały ulubionych zespołów. mam fajną zabawę :> jeśli też macie konta, podajcie mi swoje nicki, chętnie odwiedzę Wasze profile. mój to sometimeslazy, chociaż lepsze byłoby alwayslazy ;) wychodzi na to, że kiedyś byłam bardziej pracowita!

+ piosenka Placebo, która oczarowała mnie swoimi dwoma obliczami. sam Brian Molko mówi: I love that song because musically it's like a really sweet lullaby and lyrically it's quite a filthy number. It puts a smile on your face. hihihi :>