sobota, 3 maja 2014

prawie jak kampanie społeczne [almost like social campaigns]

witam ponownie na moim skromnym blogu. to niesamowite, że wciąż tu wracam, ale czasem znajduję coś, czym chciałabym się podzielić - na przykład te reklamy. okazuje się, że w Internecie jest coś oprócz śmiesznych kotów. pierwszy filmik to tajska reklama, nie wiem, co ma wspólnego z ubezpieczeniem na życie, ale sam filmik jest wzruszający i aż pomyślałam o tym, co dobrego mogłabym zrobić. oczywiście nie zamierzam dzielić się pieniędzmi z żebrzącymi na ulicach, ale czasem odrobina wysiłku może znaczyć wiele dla drugiej osoby. z drugiej strony muszę przyznać, że filmik przedstawia w zbyt pozytywny sposób ludzkie reakcje. niestety często zdarza się, że inni nie doceniają naszych wysiłków, wtedy nie dostajemy w zamian emocji, jak bohater reklamy. niewdzięczność zniechęca mnie do pomagania. oczywiście nie robię tego, żeby ktoś wychwalał mnie pod niebiosa, ale nie chcę też, by brano mnie za pewnik. w każdym razie spot jest naprawdę piękny i wzruszający.

hi there! it's amazing that I keep returning here like a boomerang, but that's just me - sometimes I have something worth sharing, like these videos. apparently there is something on the Internet apart from funny cats etc. the first one is a Thai commercial. I can't see any relation to life insurance, but the spot is really heart-warming and it makes me think about good things I could do. of course I won't give money to beggars in the streets because I have my own expenses, but sometimes a little effort means a whole lot to someone else. however, this spot is way too positive about the attitude of people who are helped! it happens in the real life that some people don't appreciate our efforts and, contrary to the man in the video, we don't get emotions, we get literally nothing. the ingratitude stops me from helping the others. of course, I don't help to be praised to the skies, but I don't want to be taken for granted. anyway, the video is beautiful and touching.






drugi filmik, również reklama, dotyczy "najcięższej pracy świata". pewna agencja w Bostonie stworzyła fałszywe miejsce pracy i przeprowadziła rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami. praca jest niezwykle ciężka: prawie 20 godzin dziennie, wymagane wysokie kwalifikacje (z zakesu medycyny, psychologii, sztuki kulinarnej), żadnych wakacji ani dni wolnych, ciągłe stanie lub schylanie się, i tak dalej. najpierw pomyślałam, że chodzi o sytuację na rynku pracy (nie zdziwię się, jeśli w przyszłości będziemy musieli pracować jak roboty), ale jednak nie! nie powiem, o co chodzi, pozwólcie się zaskoczyć!

the second video is a commercial, too. it concerns "world's taughest job". an agency in Boston created a fake job and interviewed some candidates. the job is extremely difficult: almost 20 hours per day, high qualifications required (for example in medicine, psychology and culinary arts), no holidays, most of time standing or bending, and so on. at first I thought it referred to the present situation of the labour market - I really won't be surprised if we have to work like robots in the future - but, surprisingly, no! I won't tell you more, let the video surprise you!






ostatni filmik, również reklama, porusza temat szufladkowania kobiet. nie jestem zwolenniczką feminizmu i nigdy nie spodziewałam się, że to powiem, ale w tym roku zauważyłam pewne oznaki bycia dyskryminowaną ze względu na ładną buzię i blond loki. niektórzy z moich prowadzących płci męskiej na uczelni nie traktowali mnie poważnie, przynajmniej do momentu, kiedy udowodniłam, że mam coś w głowie - wtedy sytuacja wracała do normalności. oczywiście nie mam zamiaru generalizować, tylko niektórzy mężczyźni się tak zachowują, inni doceniają swoje studentki/współpracownice. inna oznaka dyskryminacji, którą zauważyłam, to padające z ust mężczyzn (zarówno singli, jak i w związkach) pytanie: "dlaczego dalej jesteś singlem?". nie rozumiem ich zaskoczenia. w średniowieczu dwudziestojednoletnia panna była już naprawdę starą panną i sytuacja stawała się problematyczna, ale czasy się zmieniły i mój status związku to moja decyzja. nie mam problemu z byciem singielką, to mój wybór i nie znaczy to, że coś ze mną nie tak. co więcej, idę o zakład, że nikt nie pyta dwudziestojednoletnich osób płci męskiej, dlaczego się z nikim nie spotykają. mężczyźni na całym świecie, musicie przyjąć do wiadomości, że bycie singielką to nie wada!

the last video, also commercial, refers to labels against women.  I'm not a big fan of feminism and I never expected myself to say it, but this year I've noticed some signs of being discriminated because of being a pretty blonde with curls. some male doctors at university used to treat me not seriously, at least until I proved I was smart, too (then everything went back to normal). of course, I don't want to generalise! only some men behave this way, and there are others who appreciate their female students/employees. another thing I've noticed is being asked a question (always by men, both single or in relationships): "why are you still single?" I don't understand why they are so surprised, in the Middle Ages it was a disaster to be 21 and single, but the times have changed and my relationship status is my own decision. I'm not ashamed of being single, it's my choice and it doesn't mean I'm weird. what's more, I bet that nobody asks a 21-year-old man why he is single. men in the whole world, you have to face the fact that being single is not a defect!






podsumowując, zdziwiłam się, że niektóre reklamy komercyjne zaczynają przypominać kampanie społeczne. mam nadzieję, że te filmiki się Wam spodobają, a może wywołają osobistą reakcję (jak w moim przypadku szufladkowanie kobiet) i zechcecie się nią podzielić?

to sum up, I'm surprised that some commercials start to look like social campaigns. I hope you'll enjoy the videos, and maybe they'll cause a personal reaction (like labels against women in my case) and you'll feel like sharing your opinion?

4 komentarze:

  1. Hello dearest Kajka, thanks a lot for showing this videos here, as I normally don't watch any films otherwise I would for sure have them missed :) Thank you so much for your comments on my blog, I was so happy when I discovered the first one because you were in my thoughts in the last days and I was thinking about how are you doing. I hope everything is well and you are happy!

    Kisses from Bavaria/Germany, Rena

    www.dressedwithsoul.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. thank you, my dear, for your comments! and for your cheerful words :) I'm fine, but a bit nervous about studying - it means I'll be more active on the Internet to avoid studying! I hope you're fine, too! <3

      lots of love!
      Kajka

      Usuń
  2. Thanks a lot for your newest comment, I wish you a happy rest of the week!

    xx Rena

    www.dressedwithsoul.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. you're welcome, I like reading your blog, your anecdotes are so funny! wish you all the best!

      big kisses
      Kajka

      Usuń